Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
zapukał do gabinetu Jasiewicza.
- No jak, wypoczął pan, panie Joahanie? - Szef wyszedł
zza biurka i przywitał się z nim wylewnie.
- Dziękuję, czuję się wspaniale.
- To dobrze, to bardzo dobrze. - Jasiewicz teraz dopiero
puścił dłoń przybyłego, którą dotychczas trzymał w przyjaznym
uścisku. - Bo widzi pan, mamy następnie zadanie do
wykonania. - Swoim zwyczajem spacerował wolno po pokoju, z
założonymi rękoma. - Jeszcze dziś wyruszy pan pociągiem,
skontroluje swoje "meliny" i dostarczy pocztę do
Krakowa na Siemiradzkiego dwa. Notować nie wolno. Będzie
tam mężczyzna około trzydziestki. Wysoki, szczupły, szatyn.
Powie pan: "Przynoszę pozdrowienia od Redaktora". Na to
on: "Skąd, z Warszawy?" Wówczas już bez obawy
zapukał do gabinetu Jasiewicza.<br> - No jak, wypoczął pan, panie Joahanie? - Szef wyszedł<br>zza biurka i przywitał się z nim wylewnie.<br> - Dziękuję, czuję się wspaniale.<br> - To dobrze, to bardzo dobrze. - Jasiewicz teraz dopiero<br>puścił dłoń przybyłego, którą dotychczas trzymał w przyjaznym<br>uścisku. - Bo widzi pan, mamy następnie zadanie do<br>wykonania. - Swoim zwyczajem spacerował wolno po pokoju, z<br>założonymi rękoma. - Jeszcze dziś wyruszy pan pociągiem,<br>skontroluje swoje "meliny" i dostarczy pocztę do<br>Krakowa na Siemiradzkiego dwa. Notować nie wolno. Będzie<br>tam mężczyzna około trzydziestki. Wysoki, szczupły, szatyn.<br>Powie pan: "Przynoszę pozdrowienia od Redaktora". Na to<br>on: "Skąd, z Warszawy?" Wówczas już bez obawy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego