życia, dany wreszcie przez Natalie Zugoff. Ale dowiedział się tylko tyle, że fortepian został przez nią zamówiony dawno temu, na początku sezonu. Na próżno dociekał, jaka myśl jej wtedy przyświecała. Chiński piesek spał w kieszeni jedwabnego szlafroka, do której Rauch go wkładał, żeby przypadkiem na niego nie nastąpić, kiedy swoim zwyczajem snuł się po pokojach, kartkując książki, grzebiąc w partyturach, otwierając flakony perfum. Dręczony bezsennością i pytaniami, na które nie było odpowiedzi, nocami zasiadał do białego fortepianu. Frazy Raucha potykały się jak zranione zwierzęta, cichły, cofały się chwiejnie i powracały upartym, bolesnym pytaniem. Dlaczego tak? Czy nie ma nic dla nikogo