możliwe były tylko pod warunkiem, że nigdy nie wspomnę o Zamszycu ani o innych sprawach, o których ewentualnie poinformuje mnie Michał, więc choć jak życia pragnąłem, by przychodziła, musiałem powiedzieć "nie!"<br>- W porządku.<br>Wstaje od stolika i na pożegnanie kładzie przede mną torbę z napojem, owocami i ilustrowanym pismem; w zwyczaju jest zanosić bliźnim do szpitala takie rzeczy i ona wiernie robiła to przez pięćdziesiąt kilka dni, a teraz zrobiła po raz ostatni.<br>- Trzymaj się ciepło.<br>Kreuję się na męczennika, przez femme fatale ukrzywdzonego; nawet teraz, lata całe po fakcie, brakuje mi chwilami samokrytycyzmu, a przecież prawda jest prosta i banalna