kretynku, ja ci dam wielkość! Paszoł won!<br> Tadzio wywraca się na dywan, podpełza do maszyny i zaczyna znowu majstrować, pochylony - nic nie mówiąc. Korbowski staje nachylony do Lady<br>Alicjo! Ja już nie mogę dłużej. Tu nie jest twoje miejsce. Wyrzuć raz na zbity flak tego Wałpora. Ja nie mogę tak żyć. Ja czuję, że rośnie we mnie jakieś nowe potworne świństwo i źle będzie z tymi, co mnie sprowokują. Rozumiesz? Wszystko, co czytam (a nic innego nie robię), przetwarza się we mnie jak w gorączce na ohydne, włochate, okrutne, rozpalone zło. Nie doprowadzaj mnie do nieprzytomności. Rzuć to wszystko. Powiedz, że