koronującym prowadzonych do ołtarza pod nóż. On zaś taki wielki w swej misji służenia ludziom, on, powtórzę, taki wielki, był jednocześnie taki skromny i mały. I za to szczególnie go polubiłem.<br>Nic mu nie powiedziałem o mojej broszurce w obawie, że urażę, a stała się ona jakby ogniwem łączącym nasze życia. Moje i jego życie, w bliższym zaś znaczeniu - jego w moim. Podarowałem mu z miejsca warsztacik <page nr=28> chemiczny, który właśnie dostałem w prezencie od rodziców na moje ósme urodziny. Myślę, że i ta okazja zrobienia mu przyjemności była również zasługą książeczki, bo prezent, tak to wyczułem, został rodzicom przez nią podszeptany