Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 22
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
Po chwili przychodzi mąż.

Gerard dojeżdża do Opola. 65 kilometrów pekaesem w jedną stronę. Wciąż widzi tych samych ludzi, domy i drzewa w różnych porach roku; i te same kłopoty, bo firma budowlana, w której pracuje, podupada. Wciąż grożą, że ludzi "wyciepną" na ulicę. Zarabia 400 złotych i do niedawna żył nadzieją, że wyjedzie na "eksport" do Czech... Betoniarz musi mieć zdrowe ręce, a Gerard ostatnie pół roku przenosił jedną z nich w gipsie i z eksportu nic nie wyszło.

Gdy wychodzi na przystanek, dwadzieścia po piątej, z kąta w sieni przymerduje Beja, którą zięć zostawił przed wyjazdem do Niemiec. W pokoju
Po chwili przychodzi mąż.<br><br>Gerard dojeżdża do Opola. 65 kilometrów pekaesem w jedną stronę. Wciąż widzi tych samych ludzi, domy i drzewa w różnych porach roku; i te same kłopoty, bo firma budowlana, w której pracuje, podupada. Wciąż grożą, że ludzi "wyciepną" na ulicę. Zarabia 400 złotych i do niedawna żył nadzieją, że wyjedzie na "eksport" do Czech... Betoniarz musi mieć zdrowe ręce, a Gerard ostatnie pół roku przenosił jedną z nich w gipsie i z eksportu nic nie wyszło.<br><br>Gdy wychodzi na przystanek, dwadzieścia po piątej, z kąta w sieni przymerduje Beja, którą zięć zostawił przed wyjazdem do Niemiec. W pokoju
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego