Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
do baru. Chciał odnaleźć komandora, do którego miał kilka pytań. Znali się od lat, komandor zawsze doradzał Kosińskiemu, jak ustawiać serwisy i jego rady zawsze okazywały się dobre.
Bar okupowali dziennikarze, wśród których rej wodził gruby Skwarski. Dostrzegł natychmiast Kosińskiego.
- Witamy mistrza, witamy - zawołał jowialnie - koniaczek czy może po prostu żytko?
- Trochę spokoju - odparł Kosiński.
- A, to nie tutaj - skłonił głowę dziennikarz - spokój damy panu dopiero na trasie.

Kosiński rozejrzał się, ale nigdzie nie dostrzegł komandora. Na stołku natomiast siedziała wyraźnie już zalana żona Osińskiego nad wysoką szklanką dżinu z sokiem grejpfrutowym.
- Ewa, co ty wyrabiasz - wziął ją pod rękę - Andrzej
do baru. Chciał odnaleźć komandora, do którego miał kilka pytań. Znali się od lat, komandor zawsze doradzał Kosińskiemu, jak ustawiać serwisy i jego rady zawsze okazywały się dobre.<br>Bar okupowali dziennikarze, wśród których rej wodził gruby Skwarski. Dostrzegł natychmiast Kosińskiego.<br>- Witamy mistrza, witamy - zawołał jowialnie - koniaczek czy może po prostu żytko?<br>- Trochę spokoju - odparł Kosiński.<br>- A, to nie tutaj - skłonił głowę dziennikarz - spokój damy panu dopiero na trasie.<br>&lt;page nr=27&gt;<br>Kosiński rozejrzał się, ale nigdzie nie dostrzegł komandora. Na stołku natomiast siedziała wyraźnie już zalana żona Osińskiego nad wysoką szklanką dżinu z sokiem grejpfrutowym.<br>- Ewa, co ty wyrabiasz - wziął ją pod rękę - Andrzej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego