kieliszku. Ileż wtedy spraw ,,przepychano przez bufet''! Teraz liczą się pieniądze, a ludziom zaczęło brakować na czynsz i bywa, że praca wisi na włosku. Po staremu więc gasi się flaszką kompleksy. Nie ma na nowe buty? Nie ma na banana dla dziecka? Zawsze się znajdzie jeszcze te parę złotych na ,,żytko'' i prywatne omłoty. A jak już zaszumi w głowie, to wtedy choć na chwilę czujemy się dowartościowani, my, bohaterscy pogromcy wódki i własnej wątroby. Nawet przeciętni ludzie piją za dużo. ,,Statystyczny Polak'' to morze wypitego alkoholu. Sami charakteropaci, jak ten, który dopiero opuścił gabinet, nie potrafiliby wyśrubować statystyki na taki