Wolter. Nie zwolnił również i wtedy, kiedy przekroczył osiemdziesiąt lat. Prawdopodobnie nie mógł zwolnić: był kwintesencją pośpiechu. Mając osiemdziesiąt cztery lata, wybrał się do Paryża, gdzie odniósł swój największy życiowy triumf. W stolicy Francji, w której nie był ponad dwadzieścia lat, mieszkańcy przyjęli go jak władcę. Poczuł się w swoim żywiole: przemawiał, przyjmował i składał wizyty od rana do wieczora; cały Paryż chciał go widzieć, dotknąć, zamienić z nim kilka słów. I właśnie w Paryżu, gdzie osiągnął szczyt powodzenia, stało się to, czego Wolter nie wziął pod uwagę, udając się tutaj: otóż ciało osiemdziesięcioczteroletnie nie wytrzymało Wolterowskiego tempa: <gap></><br><br><div sex="m" type="mon"><br>andrzej kotliński<br><br><tit>W