Osik, właściciel 50-hektarowego gospodarstwa w Woli Skromowskiej na Lubelszczyźnie, który sprzedaje warzywa i owoce niemieckim i angielskim producentom odżywek dla dzieci. <br>Osik podobnie jak Babalski był w swojej okolicy inicjatorem sprzeciwu wobec modyfikowanych upraw. Przekonując sąsiadów, obaj zostawili na boku argumenty ekologów o groźbach zniszczenia środowiska czy niezbadanych konsekwencjach żywności GMO dla zdrowia. - Ja nie wiem, czy ona jest niezdrowa, ale wiem, że rolnik w Polsce może na niej tylko stracić - twierdzi Babalski. <br>Kiedy zbierał podpisy pod petycją przeciwko uprawom GMO, do rolników trafiało tylko to, że większa produkcja, jaką zakłada GMO, oznacza nadmiar żywności, a więc niższe ceny i