Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
starej gazety żółkły w ubikacji, no i na łóżku rosła szara purchawa pościeli. Dopadała Zygmunta mdława słabość. A trzeba było się zerwać, posprzątać, załatwić to i tamto, pogadać z tym i owym. A tu kicha, kaszanka, dół. Zygmunt nie miał pretensji do świata, w takich momentach swój i tylko swój żywot uważał za bzdet kompletny.
Któregoś dnia przesiedział od rana do nocy, gapiąc się przez okno na przechodzących dołem ludzi. Nieobecniał, przeczekiwał sam siebie... Jakby w tym oknie-przystanku wypatrywał autobusu, który powiezie go w powrotną drogę pamięci. Taki autobus musi przecież istnieć, musi przejeżdżać chociaż raz na jedno ludzkie życie
starej gazety żółkły w ubikacji, no i na łóżku rosła szara purchawa pościeli. Dopadała Zygmunta mdława słabość. A trzeba było się zerwać, posprzątać, załatwić to i tamto, pogadać z tym i owym. A tu kicha, kaszanka, dół. Zygmunt nie miał pretensji do świata, w takich momentach swój i tylko swój żywot uważał za bzdet kompletny.<br>Któregoś dnia przesiedział od rana do nocy, gapiąc się przez okno na przechodzących dołem ludzi. Nieobecniał, przeczekiwał sam siebie... Jakby w tym oknie-przystanku wypatrywał autobusu, który powiezie go w powrotną drogę pamięci. Taki autobus musi przecież istnieć, musi przejeżdżać chociaż raz na jedno ludzkie życie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego