podskoki, na grymasy tego dziecka, słuchając jego śmiesznej mowy, starała się znaleźć wyjaśnienie nocy październikowej. Mała w przeciwieństwie do synów była miniaturą ojca. Ale z jej odruchów nie spływała żadna inna rewelacja, tylko ta, że Adam jest niezniszczalny. I że się rozdwoił, że coraz więcej go dookoła. <br>Róża wychodziła nagle zza portiery czy z ciemności umyślnie przerażając Martę. Pragnęła bardzo zadawać jej ból. Bić jednak wstydziła się. Ciało dziewczynki było białe, niebiesko żyłkowane - to było ciało Adama. Gdyby je biła, łączyłaby się z Adamem poprzez uczucie, w którym wszystko można pomieścić: i nienawiść, i miłość i rozkosz, i cierpienie. <br>Raz dziewczynka