się za opłotkami, niczego się nie bały.<br><br>Przed koszarami stał Maks Heimberg. Chodź no tutaj, chodź no! - zawołał, gdy chciałam skręcić w podwórze po drugiej stronie. Czego ode mnie chcesz? Przecież ty mnie w ogóle nie widzisz - dawałam mu do zrozumienia, ale udawał, że nic nie rozumie. Nagle zobaczyłam, jak zza jego pleców wychodzi Mensinger. Teraz już, gagatku, nie umkniesz! Już teraz pojedziesz, pojedziesz! - śmiał się Mensinger.<br><br>Wepchnęli mnie do środka, zapisali, ale w koszarach nikogo nie było. Biegałam z sali do sali, wszędzie grobowa cisza. Może mnie już zabili, pomyślałam. Ale gdyby mnie byli zabili, to nie byłoby koło mnie