masztu czy choćby butelkę, która przy tej sile uderzenia może przemienić głowę pełnego radości i talentów człowieka w dziurawy cze rep.<br>- Wracaj! - krzyczę.<br>Śmieje się, ucieka w morze.<br>- Wracaj, bydlaku - wrzeszczę.<br>Zrozumiał, że to nie zabawa. Wraca.<br>Nadal jednak udaje zwycięzcę sztormu i głębi.<br>Jesteśmy już na płyciźnie.<br>Słyszę nadchodzący zza pleców ro zjuszony bełkot.<br>Goni nas wysoka grzywa.<br>Zdążyłem ustawić się bokiem.<br>Za to nasz ogłupiały bohater nie dosłyszał szumu pogoni.<br>Fala kopie go w zadek, pomiędzy łopatki, bije w kark, w potylicę, kotłuje, wlecze, toczy po piasku, po żwirze, wprost na czarne pniaki falochronu.<br>Chwytam go za nogi, przytrzymuję