Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
masztu czy choćby butelkę, która przy tej sile uderzenia może przemienić głowę pełnego radości i talentów człowieka w dziurawy cze rep.
- Wracaj! - krzyczę.
Śmieje się, ucieka w morze.
- Wracaj, bydlaku - wrzeszczę.
Zrozumiał, że to nie zabawa. Wraca.
Nadal jednak udaje zwycięzcę sztormu i głębi.
Jesteśmy już na płyciźnie.
Słyszę nadchodzący zza pleców ro zjuszony bełkot.
Goni nas wysoka grzywa.
Zdążyłem ustawić się bokiem.
Za to nasz ogłupiały bohater nie dosłyszał szumu pogoni.
Fala kopie go w zadek, pomiędzy łopatki, bije w kark, w potylicę, kotłuje, wlecze, toczy po piasku, po żwirze, wprost na czarne pniaki falochronu.
Chwytam go za nogi, przytrzymuję
masztu czy choćby butelkę, która przy tej sile uderzenia może przemienić głowę pełnego radości i talentów człowieka w dziurawy cze rep.<br>- Wracaj! - krzyczę.<br>Śmieje się, ucieka w morze.<br>- Wracaj, bydlaku - wrzeszczę.<br>Zrozumiał, że to nie zabawa. Wraca.<br>Nadal jednak udaje zwycięzcę sztormu i głębi.<br>Jesteśmy już na płyciźnie.<br>Słyszę nadchodzący zza pleców ro zjuszony bełkot.<br>Goni nas wysoka grzywa.<br>Zdążyłem ustawić się bokiem.<br>Za to nasz ogłupiały bohater nie dosłyszał szumu pogoni.<br>Fala kopie go w zadek, pomiędzy łopatki, bije w kark, w potylicę, kotłuje, wlecze, toczy po piasku, po żwirze, wprost na czarne pniaki falochronu.<br>Chwytam go za nogi, przytrzymuję
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego