Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
pani Greffer. Od razu ją rozpoznałam.
Lustro jeszcze wtedy nie było pęknięte. To była zima i ona weszła zmarznięta, i usiadła, to było bardzo dawno temu, niedługo po tym, jak przyjechaliśmy z Polski. Wyglądała bardzo źle, jakby była zmęczona albo chora, oczy jej się szkliły i oddychała szybko. Weszła taka zziębnięta, był mróz i śnieg lekko prószył, siadła na krześle, o tam, i w tym momencie, trrrach, pękło lustro. Pękło, jak pan widzi, na całej szerokości, zupełnie samo z siebie, a ona bardzo się przestraszyła i chciała zaraz iść, ale Henryk wyszedł do niej i zaczął ją uspokajać. Powiedział, że to
pani Greffer. Od razu ją rozpoznałam.<br>Lustro jeszcze wtedy nie było pęknięte. To była zima i ona weszła zmarznięta, i usiadła, to było bardzo dawno temu, niedługo po tym, jak przyjechaliśmy z Polski. Wyglądała bardzo źle, jakby była zmęczona albo chora, oczy jej się szkliły i oddychała szybko. Weszła taka zziębnięta, był mróz i śnieg lekko prószył, siadła na krześle, o tam, i w tym momencie, trrrach, pękło lustro. Pękło, jak pan widzi, na całej szerokości, zupełnie samo z siebie, a ona bardzo się przestraszyła i chciała zaraz iść, ale Henryk wyszedł do niej i zaczął ją uspokajać. Powiedział, że to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego