mówi Helena.<br> Ogląda moje dłonie, skóra na grzbietach spierzchnięta, spękana, na kostkach <br>spękana do krwi i brud się wżarł.<br> Teraz to widzę, gdy Helena ostrożnie dotyka palcami, jakby nie<br>wierząc, że moja dłoń może być aż taka szorstka.<br> To są brudne, okropnie zaniedbane ręce, z niechlujnymi, wyrośniętymi paznokciami, <br>które dawno zżółkły...<br> Te paznokcie trupem pachną, cóż dziwnego, skoro rosną i rosną w<br>długi czas po śmierci.<br> Och, to wiem, że umarłem z kopytami.<br> Agonię mam poza sobą.<br> A tu tworkowski rajski ogród.<br> Smyczki traw, ptasie świergolenie, nad głową kasztan szumi<br>alleluja.<br> Jakże ja się odnajdę w tym rzeczywistym świecie?<br> W tym