i nie można było sobie z nimi dać rady. Czasem to <br>nie mogła się z nich otrząsnąć; nawet wtedy, <br>kiedy wołało ją któreś z dzieci. Raz Zośka <br>przewróciła się, nabiła sobie guza i podniosła <br>krzyk na całe podwórko, a mimo to upłynęła dłuższa <br>chwila, zanim Adela ocknęła się, podniosła z ławeczki <br>i pobiegła do niej. I niby to słyszała jej krzyk, <br>i widziała przecież, że Zośka upadła, ale jakby <br>z daleka, przez mgłę. <br><br>Innym razem, wycierając matce naczynia, zamyśliła się <br>i stanęła tak bezczynnie ze ścierką i talerzem <br>w ręku, aż matka krzyknęła na nią: <br><br>- Co ty, śpisz, dziewczyno, czy co