w wiek dwudziesty.<br>Ze wszystkich szkół i kierunków w Polsce lat 1918-1939 najbliższy może duchowi epoki romantycznej był "katastrofizm". Nie przez akcesoria i formy wersyfikacji, bo w tym <page nr=271> sensie spadkobiercami romantyków byli przede wszystkim poeci Skamandra, ale przez eschatologiczne oczekiwanie. Jest to, np. w poezji Józefa Czechowicza oraz grupy "Żagary" (zwłaszcza poemat <name type="tit">Przyjście wroga</> Jerzego Zagórskiego i mój tom <name type="tit">Trzy zimy</>), wizja olbrzymich wstrząsów, kataklizmów, przełomu o rozmiarach planetarnych, mającego trwać przez czas bliżej nie określony. Powtarza się motyw katastrofy, "zejścia na dno", ale, rzecz ciekawa, zawsze jest to jedynie rodzaj sądu ostatecznego, na którym się nie kończy, tzn. nie