od stolika, kłaniano się i szeptano: "Thank you so much, Lord Fortescue". Przyznać muszę, że byłem zażenowany - takie demonstracje są stanowczo w złym smaku.<br>W przedziale zabrałem się do studiowania gazety porannej porzuconej przez jakiegoś towarzysza podróży: sprawa Berlina, uciekinierzy z NRD, zwiększenie produkcji w zakładach VW, strajk w Siemens AG, rozwiązłość seksualna młodego pokolenia, przygotowania do festiwalu w Bayreuth. Pilnie przestudiowałem zapowiedzi atrakcji w nocnych lokalach, gdyż obiecywałem sobie mile spędzić wieczór w Monachium, choć orientowałem się, że takie zachowanie nie jest chyba w duchu przedsięwziętej przeze mnie pielgrzymki.<br>III<br>Gdy wjeżdżaliśmy na Dworzec Główny w Monachium, ranek zimowy był