Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
i rozpina kołnierzyk koszuli. -
Jak ja na weselu naszych dzieci bez tego postronka na szyi był, to
chyba ostatnia okazja dla mnie jego założyć do trumny będzie.
Kaźmierz zerka na niego spod oka, jakby brał w tej chwili miarę na tę
trumnę, o której tak nie w porę wspomniał Kargul.
- Aj, Bożeńciu, żeb' ty w złą godzinę nie powiedział, bo jak mój
Jaśko przy swoim charakterze ostał sia, to może i pogrzebem skończyć
sia!
- Myślisz, Kaźmierz, że jego serce spotkania z tobą nie wytrzyma? -
Kargul całkiem opacznie zrozumiał intencje Pawlaka.
- Ot, murmyło - Kaźmierz kipi jak czajnik na wolnym ogniu. - Nie o
i rozpina kołnierzyk koszuli. -<br>Jak ja na weselu naszych dzieci bez tego postronka na szyi był, to<br>chyba ostatnia okazja dla mnie jego założyć do trumny będzie.<br> Kaźmierz zerka na niego spod oka, jakby brał w tej chwili miarę na tę<br>trumnę, o której tak nie w porę wspomniał Kargul.<br> - Aj, Bożeńciu, &lt;orig&gt;żeb'&lt;/&gt; ty w złą godzinę nie powiedział, bo jak mój<br>Jaśko przy swoim charakterze ostał &lt;orig&gt;sia&lt;/&gt;, to może i pogrzebem skończyć<br>&lt;orig&gt;sia&lt;/&gt;!<br> - Myślisz, Kaźmierz, że jego serce spotkania z tobą nie wytrzyma? -<br>Kargul całkiem opacznie zrozumiał intencje Pawlaka.<br> - Ot, &lt;orig&gt;murmyło&lt;/&gt; - Kaźmierz kipi jak czajnik na wolnym ogniu. - Nie o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego