napis AMOR PATRIAE - NOSTRA LEX i oglądamy orły w medalionach. Opowiadam Grzesiowi, jak w czasie powstania moja matka, ot, taka dziewczyna jak ja teraz, ratowała z płomieni jakieś bezcenne zbiory, jakieś unikalne rękopisy. Pod kulami wyrzucała, wraz z innymi, co się dało na podwórze, a potem do piwnic. Że niby "Amor patriae - nostra lex". <br>"Głupio jest im zazdrościć, ale świństwem byłoby zmarnować to, co oni dla nas zrobili..." Kto to powiedział? Ja? Czy Grześ? <br>Teraz to nie ma dla mnie znaczenia. Żadnego znaczenia. Ani "amor patriae", ani już żaden inny "amor"... <br><br>Znów wracam na stare schody. Przystaję u stóp pagórka. Piłka