Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
przecież w sojuszu z aliantami?
- Nie wiem - odpowiedział Jassmont, rzucając niedopałek, głupi odruch, przedwojenny. Papierosy trzeba oszczędzać, nawet jeżeli już jutro tamci pozakładają kołchozy. Ten lęk księdza nie był mu obcy. Doświadczył go, wcześniej.

Jeszcze przed wejściem na plebanię Jassmont powiedział rzecz zadziwiająco oderwaną od rzeczywistości: - Z mojego punktu widzenia Antarktyda może nie istnieć. - Aż tak dotknęła go ta chwila. Tak, właśnie tak, nie czuł teraz związku z niczym poza tym miejscem i tą chwilą. Antarktyda może nie istnieć. Oczka księdza zrobiły się mysie, brudnoszare, matowe, okrąglutkie, zalęknione i chytre. W sieni gęstej od woni fioletowych śliwek zgodnie tupali. Jak folwarczni
przecież w sojuszu z aliantami?<br>- Nie wiem - odpowiedział Jassmont, rzucając niedopałek, głupi odruch, przedwojenny. Papierosy trzeba oszczędzać, nawet jeżeli już jutro tamci pozakładają kołchozy. Ten lęk księdza nie był mu obcy. Doświadczył go, wcześniej. <br><br>Jeszcze przed wejściem na plebanię Jassmont powiedział rzecz zadziwiająco oderwaną od rzeczywistości: - Z mojego punktu widzenia Antarktyda może nie istnieć. - Aż tak dotknęła go ta chwila. Tak, właśnie tak, nie czuł teraz związku z niczym poza tym miejscem i tą chwilą. Antarktyda może nie istnieć. Oczka księdza zrobiły się mysie, brudnoszare, matowe, okrąglutkie, zalęknione i chytre. W sieni gęstej od woni fioletowych śliwek zgodnie tupali. Jak folwarczni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego