kłopoty, zawsze się nimi ze mną dzieliłeś. Przypomnij sobie.<br>- Tak?<br>- Nie pamiętasz? - Możliwe.<br>Głos jej zadrżał lekko:<br>- Czy teraz jestem już dla ciebie zupełnie obcym człowiekiem? W niczym ci nie mogę pomóc?<br>- W czym na przykład?<br>Znów umilkła. "Zaraz zacznie płakać" - pomyślał. Ale nie zaczęła.<br>- Byliśmy, zdaje się, szczęśliwym małżeństwem, Antoni - powiedziała cicho.<br>Ach, więc to! Byliśmy, było, dawniej, kiedyś... Czas przeszły na wszystkie sposoby odmieniany. Dla niej życie ciągle posiadało jakąś ciągłość, jakiś jednym, prostym nurtem płynący sens.<br><page nr=188> - Czy nie tak? - Co?<br>- Było nam dobrze ze sobą. Dwadzieścia dwa lata, Antoni. Milczał. Dwadzieścia dwa lata? Mogła równie dobrze powiedzieć: dziesięć