Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
siebie ruszył.
Pies Kalasanty nastawił uszy,
A pan Soczewka w bezmiar czeluści
Trzy mechaniczne ręce wypuścił
I uruchomił trzy obiektywy,
Żeby sfilmować te wszystkie dziwy,
Ten świat niezwykły, ale prawdziwy.

Po bokach ulic gmachy wysokie,
Całe z metalu, stały bez okien.
Miały kształt stożków, jak piramidy.
Taki był widać styl Atlantydy.
Gmach każdy tego dziwnego miasta
Zwierzokrzewami gęsto porastał:
Jedne z nich miały gąbczaste pyski,
A w każdym pysku tkwił jęzor śliski.
Inne trzygłowe, pokryte grzywą,
Wielkie, pękate hydrę straszliwą
Przypominały swoim wyglądem.
Te chciały przyssać atomosondę,
Lecz je odepchnął prąd elektryczny.
Inne znów miały wygląd kosmiczny,
Bo liść zwijały w
siebie ruszył.<br>Pies Kalasanty nastawił uszy,<br>A pan Soczewka w bezmiar czeluści<br>Trzy mechaniczne ręce wypuścił<br>I uruchomił trzy obiektywy,<br>Żeby sfilmować te wszystkie dziwy,<br>Ten świat niezwykły, ale prawdziwy.<br><br>Po bokach ulic gmachy wysokie,<br>Całe z metalu, stały bez okien.<br>Miały kształt stożków, jak piramidy.<br>Taki był widać styl Atlantydy.<br>Gmach każdy tego dziwnego miasta<br>Zwierzokrzewami gęsto porastał:<br>Jedne z nich miały gąbczaste pyski,<br>A w każdym pysku tkwił jęzor śliski.<br>Inne trzygłowe, pokryte grzywą,<br>Wielkie, pękate hydrę straszliwą<br>Przypominały swoim wyglądem.<br>Te chciały przyssać atomosondę,<br>Lecz je odepchnął prąd elektryczny.<br>Inne znów miały wygląd kosmiczny,<br>Bo liść zwijały w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego