przez szparę wyjrzała pani profesorowa. Postarzała się o kilkanaście lat. Ta ruchliwa osoba poruszała się jak sparaliżowana, widać też, posiwiała mocno.<br>- Proszę, niech pan wejdzie - i natychmiast zamknęła za mną drzwi.<br>Nie wiedziałem, jak się zachować. Mamrotałem zakłopotany, że ja tylko na chwilę, przejazdem niejako, ale muszę się zobaczyć z Baśką, mam jej coś ważnego do powiedzenia. Cóż innego mogłem mówić w takiej sytuacji? Pani profesorowa popatrzyła na mnie smutno i zauważyłem, jak broda zaczyna jej drżeć, a na czole i koło oczu pojawiają się okropne zmarszczki. Więcej już nie widziałem jej twarzy, bo kobiecisko przytuliło się histerycznie do mnie i