Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
świeżym powietrzem i cierpką wonią jabłek. Na półkach rumieniły się, złociły i zieleniły owoce, ułożone według poszczególnych gatunków. W kącie stały olbrzymie beczki pełne powideł.
Kiedy Marta zobaczyła egzekucję wykonywaną na małym złodziejaszku, podbiegła do polowego.
- Panie Mielczarek, tak nie wolno! Jeszcze mu pan wyrządzi krzywdę!
Chwyciła za potężne ramię. Bat zawisł w powietrzu. Polowy uspokoił się w sekundę i uśmiechnął pochlebczo:

- A, jeżeli pani się za nim wstawia... - puścił delikwenta, nie omieszkał jednak na ostatek kopnąć chłopaka w siedzenie. Mały podyrdał, nie oglądając się na wybawicielkę.

- To huncwot! Jak go jeszcze raz przyłapię, skórę będę darł! - dyszał utrudzony. - Cała rodzina
świeżym powietrzem i cierpką wonią jabłek. Na półkach rumieniły się, złociły i zieleniły owoce, ułożone według poszczególnych gatunków. W kącie stały olbrzymie beczki pełne powideł.<br> Kiedy Marta zobaczyła egzekucję wykonywaną na małym złodziejaszku, podbiegła do polowego.<br> - Panie Mielczarek, tak nie wolno! Jeszcze mu pan wyrządzi krzywdę!<br> Chwyciła za potężne ramię. Bat zawisł w powietrzu. Polowy uspokoił się w sekundę i uśmiechnął pochlebczo:<br><br> - A, jeżeli pani się za nim wstawia... - puścił delikwenta, nie omieszkał jednak na ostatek kopnąć chłopaka w siedzenie. Mały podyrdał, nie oglądając się na wybawicielkę.<br><br> - To huncwot! Jak go jeszcze raz przyłapię, skórę będę darł! - dyszał utrudzony. - Cała rodzina
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego