Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
metę ze mną - niestety, mimo najszczerszych chęci - nie wie.
Po długich debatach wewnątrzklubowych dostaję ozdobne pismo, w którym powtarza się straszny znak "ruru" - przepis. Klub powołując się na owe ruru (z jednej strony nie może wejść w kolizję z prawem, z drugiej rozumie moją sytuację), oferuje mi gościnę na miesiąc. Bezpłatnie. Jest to wszystko, co może uczynić. Rozumiem. Jest to naprawdę dużo, w stosunku bowiem do japońskich jachtów ściśle przestrzega się 24-godzinnego terminu. Gorzej niż na parkingu w Los Angeles.
Wszyscy usiłują mi pomóc. Kaoru Ogimi, sekretarz NORC, z którym znaliśmy się z San Francisco, gdzie bywał w sprawach żeglarskich
metę ze mną - niestety, mimo najszczerszych chęci - nie wie.<br> Po długich debatach wewnątrzklubowych dostaję ozdobne pismo, w którym powtarza się straszny znak "ruru" - przepis. Klub powołując się na owe ruru (z jednej strony nie może wejść w kolizję z prawem, z drugiej rozumie moją sytuację), oferuje mi gościnę na miesiąc. Bezpłatnie. Jest to wszystko, co może uczynić. Rozumiem. Jest to naprawdę dużo, w stosunku bowiem do japońskich jachtów ściśle przestrzega się 24-godzinnego terminu. Gorzej niż na parkingu w Los Angeles.<br> Wszyscy usiłują mi pomóc. Kaoru Ogimi, sekretarz NORC, z którym znaliśmy się z San Francisco, gdzie bywał w sprawach żeglarskich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego