kiedy inżynier sobie pofolgował, zabrałem się do ucierania zmniejszywszy uprzednio płomień pod wrzącą wodą, ucierając brunatną masę skomentowałem "osiągnąłeś wielkość, Heniu" i dodałem po chwili "ja też idę w tym kierunku, więc mogę to ocenić", "też idziesz?", "tak, Heniu, pomagam cierpiącym. Opiekuję się sąsiadką staruszką, jest chora, jestem dla niej Bogiem... Moja bezwzględna własność... Ja też zrezygnowałem z ekscesów seksualnych", wstał inżynier, ja też podniosłem się z zydla, poznając po graniu mięśni mimicznych Wiatora, że coś uroczystego się szykuje, przypuszczałem, iż będzie to wyjątkowo godny uścisk ręki, omyliłem się, nastąpiło coś znacznie podnioślejszego: braterski pocałunek, taki z przygarnięciem i poklepaniem wzajemnym