Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
przyciskając obie pięści do twarzy. Na kuferku siedział posępny Frołow. Dokoła panował nieopisany nieład, fruwało pierzem poniewierały się książki, gazety, zapisane kartki...

Na widok ojca Frałow zerwał się z kuferka. Tekla nieznacznie pokiwała głową.

- Aresztowali go? - zapytał ojciec zwracając się do Frołowa.

- Ech, panie naczelniku, nie tylko Zubariowa... - odrzekł Frołow. - Buszowali tutaj przez całą noc... Przewrócili wszystko do góry nogami.

- A kogo jeszcze zabrali?

- Gusiewa i Romaniuka... Romaniukowi założyli kajdanki. Zubariow protestował, ale nic nie pomogło... Nawet nie wiadomo, dokąd ich wywieźli, dranie!

Ojciec starał się pocieszyć Teklę i namawiał ją, żeby poszła razem z nami do Stiebłowów.

- Nie, proszę pana
przyciskając obie pięści do twarzy. Na kuferku siedział posępny Frołow. Dokoła panował nieopisany nieład, fruwało pierzem poniewierały się książki, gazety, zapisane kartki...<br><br>Na widok ojca Frałow zerwał się z kuferka. Tekla nieznacznie pokiwała głową.<br><br>- Aresztowali go? - zapytał ojciec zwracając się do Frołowa.<br><br>- Ech, panie naczelniku, nie tylko Zubariowa... - odrzekł Frołow. - Buszowali tutaj przez całą noc... Przewrócili wszystko do góry nogami.<br><br>- A kogo jeszcze zabrali?<br><br>- Gusiewa i Romaniuka... Romaniukowi założyli kajdanki. Zubariow protestował, ale nic nie pomogło... Nawet nie wiadomo, dokąd ich wywieźli, dranie!<br><br>Ojciec starał się pocieszyć Teklę i namawiał ją, żeby poszła razem z nami do Stiebłowów.<br><br>- Nie, proszę pana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego