Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
zapasowy waciak, może nie najcieplejszy, ale już prawie wiosna. Zimą byłoby gorzej. Aleś pan chudy jak śledź.
- U, śledziów to ja, za przeproszeniem... Same śledzi nam dawali jeść!... A my, kochanieńki, tajgu rąbali... Cynga... Wy tu odkarmione, kochanieńki, zdrowe jak rzepa...
- Zabieram te łachy i spalę nad rzeką - powiedziała Ziuta. - Chluśnij, Jaśka, nafty.
Wędrowiec nałożył świeżą, pocerowaną koszulę z długimi rękawami. Spodnie były nieco przydługie, więc podkasał nogawki i wpuścił do walonek. Zapiął rękawy i powąchał koszulę. Uśmiechnął się szeroko.
- Pachnie, kochanieńki, prawdziwo swobodo.
Przybiegł Jurek z maszynką do strzyżenia.
- Siadaj pan, panie Sybirak, i pochyl głowę - powiedział Stach.
- Stasiu! Ja
zapasowy waciak, może nie najcieplejszy, ale już prawie wiosna. Zimą byłoby gorzej. Aleś pan chudy jak śledź.<br>- U, śledziów to ja, za przeproszeniem... Same śledzi nam dawali jeść!... A my, kochanieńki, tajgu rąbali... Cynga... Wy tu odkarmione, kochanieńki, zdrowe jak rzepa...<br>- Zabieram te łachy i spalę nad rzeką - powiedziała Ziuta. - Chluśnij, Jaśka, nafty.<br>Wędrowiec nałożył świeżą, pocerowaną koszulę z długimi rękawami. Spodnie były nieco przydługie, więc podkasał nogawki i wpuścił do walonek. Zapiął rękawy i powąchał koszulę. Uśmiechnął się szeroko.<br>- Pachnie, kochanieńki, prawdziwo swobodo.<br>Przybiegł Jurek z maszynką do strzyżenia.<br>- Siadaj pan, panie Sybirak, i pochyl głowę - powiedział Stach.<br>- Stasiu! Ja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego