Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
przymusem.
- Nie pora na żarty, Sonia.
- Nie bądź taki serio. Nie ma nic nudniejszego, niż... jak się mówi po waszemu... "takoj sierioznyj czełowiek". Broń mnie, Panie Boże.
- Sprawa jest serio. Przynajmniej dla mnie.
- No, dobrze, niech będzie po twojemu... - westchnęła Zosia. - Mam swoje porachunki... I niech lepiej zostaną ze mną... Ciężko mi, może bardziej niż tobie. Nie utrudniajmy sobie życia... Nie nalegaj, poczekaj, to chyba proste.
- Nie możesz o nim zapomnieć.
- Fryderyk. To moja rzecz.
- Tak... Ano, trudno.
- Nie potrafisz cieszyć się tym, co jest? Podobasz mi się, muszę ci to mówić?
Fryderyk ścisnął ją za rękę.
- Boję się... - szepnął - wiesz
przymusem. <br>- Nie pora na żarty, Sonia. <br>- Nie bądź taki serio. Nie ma nic nudniejszego, niż... jak się mówi po waszemu... "&lt;foreign&gt;takoj sierioznyj czełowiek&lt;/&gt;". Broń mnie, Panie Boże. <br>- Sprawa jest serio. Przynajmniej dla mnie. <br>- No, dobrze, niech będzie po twojemu... - westchnęła Zosia. - Mam swoje porachunki... I niech lepiej zostaną ze mną... Ciężko mi, może bardziej niż tobie. Nie utrudniajmy sobie życia... Nie nalegaj, poczekaj, to chyba proste.<br>- Nie możesz o nim zapomnieć. <br>- Fryderyk. To moja rzecz. <br>- Tak... Ano, trudno. <br>- Nie potrafisz cieszyć się tym, co jest? Podobasz mi się, muszę ci to mówić?<br>Fryderyk ścisnął ją za rękę. <br>- Boję się... - szepnął - wiesz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego