mnie, kołysał mnie w ramionach, uspokajał, <br>rozpytywał, ale nie mógł ze mnie nic wydobyć. <br><br>Nie, nic mi się nie stało. Nie, nie jestem chora. Nie, nikt <br>mnie nie skrzywdził ani nie przestraszył. <br><br>I dopiero na pytanie, czy chcę czego, nagłe, stanowcze skinienie <br>głową!<br><br>- Tak! Tak! Ja... ja... zrobię ci kawę! <br><br><br>- Co... co takiego?! - zdziwił się ojciec. <br><br>Ale ja już wciągałam ranne pantofle z takim pośpiechem, <br>jakby od tego właśnie zależało wszystko. <br><br>- Tak! - mówiłam gorączkowo. - Tak! <br>Jesteś taki zmarznięty! Ja... zaraz... <br><br>- Ale co znowu! Kawa? O pierwszej w nocy? Budzić Katarzynę... <br><br><br>- Nie, nie... ja sama... <br><br>Ojciec zaczynał się już gniewać.<br><br> - Ani mi się