Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
wierzy? A więc dobrze... Proszę, niech mi pani da trzy karty...

Rzuciła na stół trzydzieści kopiejek. Dołmacz wziął talię do ręki i położył przed nią trzy karty. Polina odkryła je. Obok damy karowej leżały dwie siódemki.

- O, nie! - zawołał Jurczenko. - To zwykły zbieg okoliczności! Młoda, egzaltowana osoba dała się zasugerować Cygance! Ale ja jestem za stary, na mnie czary nie działają!

Chwycił drugą talię, stasował ją, dał do przełożenia Polinie i rzucił jej przez stół trzy karty.

- Proszę, Polino Mojsiejewna, niech pani sprawdzi!

Polina odkryła pierwszą z nich. Była to siódemka pik. Odkryła następną. As treflowy. Trzecią unosiła powoli i pochylona
wierzy? A więc dobrze... Proszę, niech mi pani da trzy karty...<br><br>Rzuciła na stół trzydzieści kopiejek. Dołmacz wziął talię do ręki i położył przed nią trzy karty. Polina odkryła je. Obok damy karowej leżały dwie siódemki.<br><br>- O, nie! - zawołał Jurczenko. - To zwykły zbieg okoliczności! Młoda, egzaltowana osoba dała się zasugerować Cygance! Ale ja jestem za stary, na mnie czary nie działają!<br><br>Chwycił drugą talię, stasował ją, dał do przełożenia Polinie i rzucił jej przez stół trzy karty.<br><br>- Proszę, Polino Mojsiejewna, niech pani sprawdzi!<br><br>Polina odkryła pierwszą z nich. Była to siódemka pik. Odkryła następną. As treflowy. Trzecią unosiła powoli i pochylona
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego