Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
rozproszyć.
A więc właściwie dryf. Marazm, dreptanie w miejscu. Zaledwie kilka dni temu obliczałem, że w poniedziałek będziemy na wysokości Nihau czy Kauai - pierwszych wysp hawajskich. Gotowałem się do wspominania minionych dni. Dni ciepłych, pogodnych, wolnych od ślepoty, bezwładu, beznadziei. Radowałem się na przejście na następną, przedostatnią mapę naszej wyprawy. Daremnie.
Jeśli sprawy idą źle... Odkrywam, jeśli wolno użyć tego słowa, że zbiornik z wodą jest pusty. Absolutnie pusty. Własnoręcznie zatankowałem do niego w Jokohamie 60 litrów wody i tak samo własnoręcznie wydobyłem z niego, co zawsze skrzętnie odnotowuję, 25 litrów. Różnica, czyli 35 litrów, znikła. Abrakadabra.
Nie, nie jest to
rozproszyć.<br> A więc właściwie dryf. Marazm, dreptanie w miejscu. Zaledwie kilka dni temu obliczałem, że w poniedziałek będziemy na wysokości Nihau czy Kauai - pierwszych wysp hawajskich. Gotowałem się do wspominania minionych dni. Dni ciepłych, pogodnych, wolnych od ślepoty, bezwładu, beznadziei. Radowałem się na przejście na następną, przedostatnią mapę naszej wyprawy. Daremnie.<br> Jeśli sprawy idą źle... Odkrywam, jeśli wolno użyć tego słowa, że zbiornik z wodą jest pusty. Absolutnie pusty. Własnoręcznie zatankowałem do niego w Jokohamie 60 litrów wody i tak samo własnoręcznie wydobyłem z niego, co zawsze skrzętnie odnotowuję, 25 litrów. Różnica, czyli 35 litrów, znikła. Abrakadabra.<br> Nie, nie jest to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego