stolicy Mołdawii. Z okna widzimy stare budynki zakładów azotowych, elewatory zbożowe i pojemniki paliwowe, które nie są w najlepszym stanie. Od granicy z Ukrainą pociąg napędzany jest ropą. Pan Bronek wreszcie kręci film w wagonie, a my śpiewamy piosenki i mówimy wiersze, które pokażemy młodzieży w Kiszyniowie.<br>Mijamy malownicze wioski. Domki są małe, parterowe, o dachu kopertowym, przykryte eternitem. Jest coraz więcej wzniesień. Kwitną drzewa owocowe, a na soczystej zielonej trawie pasą się krowy i konie, gdzieniegdzie rosną wierzby, topole i olchy.<br>Powoli zaczynało się ściemniać, przez okno widać było coraz mniej. Około godziny 20 dojechaliśmy do Kiszyniowa.<br>Na dworcu przywitały