co pić, a ja co jeść i świetna z nas para na Wigilię. Wyjął też butelkę z jakimś winem i poczęstował mnie. Ja zasadniczo nie piję i chyba dlatego to wszystko się stało...</><br><q>- A co się wtedy stało?</> - dopytywał komisarz J. <br><q>- A to, że ocknęłam się dopiero w jego mieszkaniu. Dosłownie, jak to mówią, zamroczyło mnie i tak myślę sobie, że on czegoś dosypał do tego wina, albo co? Prawda, że byłam głodna i zmęczona, a jeszcze do tego lekarstwa brałam. Takie na głowę, co to mi lekarz przepisał, żeby zawrotów nie było. No, ale żeby nic nie pamiętać?! No, więc