pomieszczeniu - mruknął. <br>Ona pokiwała ze zrozumieniem głową. <br>- No tak, wilgoć to wróg numer jeden wszystkich płócien. <br>Pomedytowała, a potem zapisała Tadeuszowi na kartce adres pracowni konserwatorskiej i poprosiła, aby się na nią powołał. Pracownia mieściła się gdzieś na peryferiach, Tadeusz długo błądził, zanim tam wreszcie trafił. Był zmęczony i zły. Dryling, który nosił ze sobą, zaczął mu ciążyć. Zastanawiał się nawet, czy go nie zwrócić. Pracownia mieściła się w suterenie, do której musiał zejść po wąskich krętych schodkach, dla jego chorej nogi była to katorga. Wewnątrz panował półmrok, mimo to konserwator spytał Tadeusza, czy źle się czuje. <br>- Zmęczyłem się trochę - odrzekł