Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
na samą myśl, że przez ten list nic się nie zmieni.
Taksówka skręca na most, wjeżdża w podwórzec szpitalny, zatrzymuje się. Wchodzę w bramę i dzwonię do dyżurki. Nikt nie otwiera. Zaglądam do drzwi naprzeciw. Odsyłany z pawilonu do pawilonu i z piętra na piętro, trafiam nareszcie do wielkiej sali. Dusznej, ciemnej. Przemierzam ją powoli. Łóżek jest kilkanaście. Pod prawą ścianą jeden rząd, pod lewą drugi, a potem jeszcze w poprzek trzeci i czwarty. Istny labirynt. Kręcę się przez dobry moment. W końcu odnajduję łóżko, na którym leży Maliński. Oczy zamknięte. Ręce bezkrwiste na szarym, wytartym kocu. Na małym stołeczku, wciśniętym
na samą myśl, że przez ten list nic się nie zmieni.<br>Taksówka skręca na most, wjeżdża w podwórzec szpitalny, zatrzymuje się. Wchodzę w bramę i dzwonię do dyżurki. Nikt nie otwiera. Zaglądam do drzwi naprzeciw. Odsyłany z pawilonu do pawilonu i z piętra na piętro, trafiam nareszcie do wielkiej sali. Dusznej, ciemnej. Przemierzam ją powoli. Łóżek jest kilkanaście. Pod prawą ścianą jeden rząd, pod lewą drugi, a potem jeszcze w poprzek trzeci i czwarty. Istny &lt;page nr=189&gt; labirynt. Kręcę się przez dobry moment. W końcu odnajduję łóżko, na którym leży Maliński. Oczy zamknięte. Ręce bezkrwiste na szarym, wytartym kocu. Na małym stołeczku, wciśniętym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego