Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
jest żadne przesłuchanie-powiedział kapitan kładąc przed sobą kartkę papieru i długopis. - Zresztą nie prowadzi się w tej sprawie śledztwa, ale chciałbym, żeby pan traktował to jako przyjacielską rozmowę. Może tylko czasami coś zanotuję dla pamięci, niech się pan tym nie przejmuje. Mam po prostu dość krótką pamięć.
- Rozumiem - odparł Dymek.
- Chciałbym, żeby mi pan dokładnie opowiedział przebieg całego tego odcinka, na którym wydarzył się wypadek. To znaczy waszego przejazdu z Kosińskim.
- Cóż, była noc - mówił Dymek - i mgła. Bardzo trudna, kręta trasa. Wokół skały albo przepaście. Jacek, to znaczy Kosiński, jechał ostrożnie. Chociaż nie, silnik mu chyba przerywał. Dość, że
jest żadne przesłuchanie-powiedział kapitan kładąc przed sobą kartkę papieru i długopis. - Zresztą nie prowadzi się w tej sprawie śledztwa, ale chciałbym, żeby pan traktował to jako przyjacielską rozmowę. Może tylko czasami coś zanotuję dla pamięci, niech się pan tym nie przejmuje. Mam po prostu dość krótką pamięć.<br>- Rozumiem - odparł Dymek.<br>- Chciałbym, żeby mi pan dokładnie opowiedział przebieg całego tego odcinka, na którym wydarzył się wypadek. To znaczy waszego przejazdu z Kosińskim.<br>- Cóż, była noc - mówił Dymek - i mgła. Bardzo trudna, kręta trasa. Wokół skały albo przepaście. Jacek, to znaczy Kosiński, jechał ostrożnie. Chociaż nie, silnik mu chyba przerywał. Dość, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego