Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
baśni, nie zwyczajny dziadek, Paweł Duda.

- Starzyku! - rzekł. - Postawcie waszą lampę na stole! Nie pali się ona przecież, a tak się świeci cała od miesiąca! Aż dziw patrzeć, jak się odmieniła...
Paweł Duda ustawił lampę na wprost okna, by światło księżyca jeszcze mocniej się w niej odbijało.
- Masz oto, Pietrek... Dziwuj się...
W świetle księżyca lampa przemieniła się i wypiękniała. Stała się jeszcze okazalsza, aniżeli bywa zwykle wielka miedziana blenda*, którą na dole w kopalni nosi ze sobą sztygar.
Wpatrzył się w nią staruszek i jakby wrósł oczami, a księżyc sączył przez okno coraz to piękniejszą, coraz hojniejszą poświatę ze srebra
baśni, nie zwyczajny dziadek, Paweł Duda. <br><br>- Starzyku! - rzekł. - Postawcie waszą lampę na stole! Nie pali się ona przecież, a tak się świeci cała od miesiąca! Aż dziw patrzeć, jak się odmieniła... <br>Paweł Duda ustawił lampę na wprost okna, by światło księżyca jeszcze mocniej się w niej odbijało. <br>- Masz oto, Pietrek... Dziwuj się... <br>W świetle księżyca lampa przemieniła się i wypiękniała. Stała się jeszcze okazalsza, aniżeli bywa zwykle wielka miedziana blenda*, którą na dole w kopalni nosi ze sobą sztygar. <br>Wpatrzył się w nią staruszek i jakby wrósł oczami, a księżyc sączył przez okno coraz to piękniejszą, coraz hojniejszą poświatę ze srebra
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego