Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Każdy widzi, on też.
Jasne?
Tu nie ma to i tamto.
Jasne czy nie jasne? - i spojrzał na Jasieńka wymownie, aby wsadził mordę w kubeł, czego rzec mu dla zachowania pozorów nie wypadało.
Jasieńku więc chrząknął i zgrabnie porzucił śliski temat.
To prawda, że ułani umieją sobie radzić w tarapatach.
- Ech, dziadek.
A miał on, jak tu nastał, sztuczną szczękę, ale mu zabrali.
- Dlaczego? - aż mną zatrzęsła taka podła szykana i niegodziwość, na którą stać tylko miałką swołocz.
- A żeby sobie krzywdy nie zrobił - skonstatował z zimną krwią Jasieńku.
- Krzywdy?
W jaki sposób? - nic nie rozumiałem.
- A położyłby na łóżku i
Każdy widzi, on też.<br>Jasne?<br>Tu nie ma to i tamto.<br>Jasne czy nie jasne? - i spojrzał na Jasieńka wymownie, aby wsadził mordę w kubeł, czego rzec mu dla zachowania pozorów nie wypadało.<br>Jasieńku więc chrząknął i zgrabnie porzucił śliski temat.<br>To prawda, że ułani umieją sobie radzić w tarapatach.<br>- Ech, dziadek.<br>A miał on, jak tu nastał, sztuczną szczękę, ale mu zabrali.<br>- Dlaczego? - aż mną zatrzęsła taka podła szykana i niegodziwość, na którą stać tylko miałką swołocz.<br>- A żeby sobie krzywdy nie zrobił - skonstatował z zimną krwią Jasieńku.<br>- Krzywdy?<br>W jaki sposób? - nic nie rozumiałem.<br>- A położyłby na łóżku i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego