udoskonali i podniesie jego kwalifikacje. I będzie coraz lepszy, mądrzejszy, doceniany i lepiej wynagradzany. Oczywiście tylko w pracy. <br><br><tit>Firma płaci</><br><br>Gdziekolwiek razem wychodzicie, on zajmuje się finansową stroną przedsięwzięcia. W porządku, nie sądzisz? Dużo zarabia, więc stać go na zapewnienie wam każdej rozrywki, począwszy od szklanki Heinekena, na kolacji u Fukiera kończąc. Tylko że w każdej restauracji rzuca kartami kredytowymi w kelnera, a w taksówce wielkim głosem domaga się wystawienia rachunku. Wciąż ci tłumaczy, że "wrzuca wszystko w koszty". Jeżeli uda mu się wygospodarować chwilkę (czytaj: abstrakcja), przegada z tobą dwie godziny przez telefon, bo podciągnie to pod służbowe rozmowy. No