Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
pozwijane w kłębki skarpety, kamizelkę. Ręczniki. Podniosłem saszetkę z
przyborami do golenia.
Kojak wkładał na koszulę polo sweter ojca. Był to szary półgolf -
prezent na imieniny od matki. Z szetlandzkiej wełny, ze skórzanymi
łatami na łokciach. Łysy zamrugał jasnymi rzęsami - zauważył, że
patrzę: - Pasuje, pasuje?
Podniosłem z trawy aparat lustrzankę. Futerał był rozpięty i klapa nad matowym
okienkiem otwarta. Kiedy zamykałem klapę, mignął skrawek nieba. Podałem aparat
ojcu.
- Kamera, co nie? - zaśmiał się Kojak. Tamci dwaj stali pod gruszą.
Rozmawiali odwróceni plecami.
Ojciec zarzucił plecak na ramię. - Chodź, Antoni! - powiedział.
Ruszył w stronę brzegu.
- Dokąd, dokąd? - zainteresował się Kojak, ale nie
pozwijane w kłębki skarpety, kamizelkę. Ręczniki. Podniosłem saszetkę z<br>przyborami do golenia.<br> Kojak wkładał na koszulę polo sweter ojca. Był to szary półgolf -<br>prezent na imieniny od matki. Z szetlandzkiej wełny, ze skórzanymi<br>łatami na łokciach. Łysy zamrugał jasnymi rzęsami - zauważył, że<br>patrzę: - Pasuje, pasuje?<br> Podniosłem z trawy aparat lustrzankę. Futerał był rozpięty i klapa nad matowym <br>okienkiem otwarta. Kiedy zamykałem klapę, mignął skrawek nieba. Podałem aparat <br>ojcu.<br> - Kamera, co nie? - zaśmiał się Kojak. Tamci dwaj stali pod gruszą.<br>Rozmawiali odwróceni plecami.<br> Ojciec zarzucił plecak na ramię. - Chodź, Antoni! - powiedział.<br>Ruszył w stronę brzegu.<br> - Dokąd, dokąd? - zainteresował się Kojak, ale nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego