przepadała.<br>Gabrysia uśmiechnęła się do niego, a on podsunął jej dzbanek z herbatą i talerz pełen kanapek z pastą jajeczną.<br>- Teraz pani powinna jeść dużo żelaza - pouczył ją. - Jajka, wątróbka co dzień, czasem czernina...<br>- Co to jest czernina? - chciała wiedzieć Laura.<br>- Zupa z kaczej krwi - wyjaśnił jej pan Jankowiak, a Gabrysia na oślep pomacała stół przed sobą i zanurzyła twarz w koperku.<br>Mimo mdłości było jej dobrze. Było jej wzruszająco, niezwykle i cudownie, wszyscy ją rozpieszczali, dbali o nią, czuła się niemal tak, jakby po raz pierwszy w życiu miała urodzić dziecko. Kiedy <page nr=163> spodziewała się Pyzuni, jej ojciec, Janusz, uciekł przed