Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
Podchodzę, mężczyzna i kobieta, nieżywi. A spod żakietu kobiety jak pierś wyziera bochenek chleba. I ja podniosłam ten chleb, umoczony we krwi. Nikomu tego dotąd nie wyznałam. Odkroiłam scyzorykiem tę mokrą część, a resztę zjadłam. Chciałam ich pochować, ale niewiele mogłam moimi gołymi rękami, więc przykryłam ich liśćmi i trawą.

Gajowi jeździli konno, z daleka ich słyszałam i wdrapywałam się na drzewo. Ale raz gajowy zostawił konia za sobą i zaskoczył mnie. Skilki tebe rokiw? - spytał z brzydkim uśmiechem. Z ust śmierdziało mu wódką. Dziesięć, odpowiedziałam. Miałam już dwanaście lat, ale czułam, że trzeba skłamać. Chody na policyju! - powiedział ze złością
Podchodzę, mężczyzna i kobieta, nieżywi. A spod żakietu kobiety jak pierś wyziera bochenek chleba. I ja podniosłam ten chleb, umoczony we krwi. Nikomu tego dotąd nie wyznałam. Odkroiłam scyzorykiem tę mokrą część, a resztę zjadłam. Chciałam ich pochować, ale niewiele mogłam moimi gołymi rękami, więc przykryłam ich liśćmi i trawą.<br><br>Gajowi jeździli konno, z daleka ich słyszałam i wdrapywałam się na drzewo. Ale raz gajowy zostawił konia za sobą i zaskoczył mnie. Skilki tebe rokiw? - spytał z brzydkim uśmiechem. Z ust śmierdziało mu wódką. Dziesięć, odpowiedziałam. Miałam już dwanaście lat, ale czułam, że trzeba skłamać. Chody na policyju! - powiedział ze złością
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego