młodzikami. Nauczyciele od razu wzięli się do roboty, chcąc szybko uczynić z nas żołnierzy. Pierwszy raz walczyłem w turnieju, gdy miałem dwadzieścia jeden lat, ale wtedy jeden z gwardzistów szybko wygrzmocił mi skórę. Lecz po trzech latach to mnie swą łaską obdarzyli Bracia Drzewa. Pokonałem wszystkich. Otrzymałem maczugę wyhodowaną w Gaju na żywym konarze. A potem okazało się, żem Liść.<br>Poszedłem do Świętego Gaju, by pokłonić się mym braciom i dobroczyńcom. A droga to długa, bo Gaj leży już na Ziemi Os, choć niedaleko granicy. Zaiste, miejsce to cudowne, lecz straszne. Wokół step, równina jak okiem sięgnąć, a na niej wyrastają