wyrozumiali, łaskawi. Przyjeżdżasz tu do mnie, pozwalasz prać się po gębie, bo chcesz ze mną "pomówić". Ale niepotrzebne to wszystko. Ja już z tym skończyłem.<br>Chłopcze, wiesz dobrze, że nie jesteś winien śmierci tamtego!<br>Nie musicie mnie usprawiedliwiać. Nikt mnie nie usprawiedliwi przede mną samym. Zabiłem człowieka!<br>Nie zabiłeś.<br>Zabiłem.<br>Gale obrócił się w jego stronę. Na twarzy malowały mu się wszystkie udręczenia ostatnich tygodni.<br>Nie zabiłem umyślnie. Coś gorszego. Stchórzyłem i dlatego on zginął. Rozumiesz? Stchórzyłem!<br>Umilkł. Po chwili mówił dalej, już spokojnie i powoli, jakby z namysłem:<br>Tu, w lesie, przemyślałem wiele spraw. Widzisz, zawsze wydawało mi się, że