Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
rzekomo aż Głównego Zarządu Politycznego Ludowego Wojska Polskiego, o czym zresztą wtedy nawet nie wiedziałem. Dziwiło mnie tylko, że stary nagle zaczął jeździć na ryby z jakimiś czerstwymi facetami z Warszawy, chociaż nigdy dotąd ryb nie łapał, i parę razy przyszedł mocno nawalony, co mu się też raczej nie zdarzało. Ganialiśmy tym cudem na wczasy - pustymi szosami do Szklarskiej Poręby, Dziwnowa, Kołobrzegu, także do naszego letniego domku nad Kisajnem koło zatoki Tracz, który ojciec postawił tak zwanym gospodarczym sposobem, czyli w ramach zajęć żołnierzy z jednostki.
Wszyscy znali Giżycko latem. Pociąg pędzi łukiem po brzegu Niegocina, na prawo zamglony błękit i
rzekomo aż Głównego Zarządu Politycznego Ludowego Wojska Polskiego, o czym zresztą wtedy nawet nie wiedziałem. Dziwiło mnie tylko, że stary nagle zaczął jeździć na ryby z jakimiś czerstwymi facetami z Warszawy, chociaż nigdy dotąd ryb nie łapał, i parę razy przyszedł mocno nawalony, co mu się też raczej nie zdarzało. Ganialiśmy tym cudem na wczasy - pustymi szosami do Szklarskiej Poręby, Dziwnowa, Kołobrzegu, także do naszego letniego domku nad Kisajnem koło zatoki Tracz, który ojciec postawił tak zwanym gospodarczym sposobem, czyli w ramach zajęć żołnierzy z jednostki.<br>Wszyscy znali Giżycko latem. Pociąg pędzi łukiem po brzegu Niegocina, na prawo zamglony błękit i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego