Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
zebranie około Wielkanocy. Spocznij!
Światła gasną.
Po wielu miesiącach, w eleganckiej tawernie.
STASIEK No... jak-sie-masz... jak-sie-masz... myślałem, że ci czasem przyjdzie
ochota z rodakiem, wiesz... bavarder... ale ty sam sie trzymasz...
ANTEK Mam-sie... mam-sie... panie radco. A co tam słychać w sztywnym świecie.
STASIEK Garson... dwa ciemniejsze, jak zwykle.
GŁOS GARSONA Już sie robi... dwa ciemniejsze dla pana Staniego.
STASIEK Wiesz... praca. Praca, jak praca... tyle, że w pewnym sensie definitywna... A ty, masz już coś stałego?
ANTEK Nie. Ćwioki w morde jebane, policjanty, nie chcą mi darować tego meczu, com go sześć zero wygrał
zebranie około Wielkanocy. Spocznij!<br> Światła gasną.<br>Po wielu miesiącach, w eleganckiej tawernie.<br>STASIEK No... jak-sie-masz... jak-sie-masz... myślałem, że ci czasem przyjdzie <br>ochota z rodakiem, wiesz... bavarder... ale ty sam sie trzymasz...<br>ANTEK Mam-sie... mam-sie... panie radco. A co tam słychać w sztywnym świecie.<br>STASIEK Garson... dwa ciemniejsze, jak zwykle.<br>GŁOS GARSONA Już sie robi... dwa ciemniejsze dla pana Staniego.<br>STASIEK Wiesz... praca. Praca, jak praca... tyle, że w pewnym sensie definitywna... A ty, masz już coś stałego?<br>ANTEK Nie. Ćwioki w morde jebane, policjanty, nie chcą mi darować tego meczu, com go sześć zero wygrał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego