oknach wyciągała zawiniątka, przepakowywała, oglądała w milczeniu.<br><br>- Tu mogą też je znaleźć - zakiełkował w niej kiedyś niepokój, więc pewnego dnia, gdy nikogo nie było w mieszkaniu, zamotała pakunek grubym, papierowym sznurkiem, wspięła się na stołek i próbowała umieścić pamiątki wysoko na antresoli. Stołek zachybotał się i runęła nagle na podłogę. Gdy brat wrócił do domu, zastał ją jęczącą w korytarzu ze złamaną nogą.<br><br>Odtąd doktor Ryszard Kunicki nie miał już rzeczywiście dla siebie spokojnej chwili. Opiekował się starszą siostrą zresztą już przedtem, spełniał cierpliwie jej życzenia, kaprysy, miał dla niej zawsze dużo serdecznej wyrozumiałości. Ale teraz, gdy leżała w łóżku z